fbpx

Najtrudniejszy szlak w Europie?

„One of the best hikes in the world!” lub „most difficult Trail in Europe”- tak trasę GR20 reklamują liczne artykuły w anglojęzycznych portalach poświęconych górom i turystyce. Czy rzeczywiście warto wydać nasze ciężko zarobione euro na wycieczkę po Korsyce?

Francuska wyspa, znana mi dotąd jedynie jako miejsce urodzin Napoleona, okazała się mekką miłośników gór z całego świata. Na trasie pełno wszędobylskich Niemców, są Włosi, Francuzi z kontynentu, samotna Australijka i ślady po Polakach. „Tu byłem. Marcin.” wypisane w kilku miejscach flamastrem nie pozostawia wątpliwości, że i nasi rodacy nie gardzą wytrawnym trekkingiem.

Swoją drogą, w październiku rekord trasy próbowała pobić Agnieszka Korpal. Niestety, 41 godzin 22 minuty ustanowione przez Emilie Lecomte wciąż pozostają najlepszym wynikiem wśród kobiet. Za to Guillaume Peretti o prawie godzinę poprawił osiągnięcie Kiliana Jornet’a, pokonując szlak w dokładnie 32 godziny. Nie jestem do końca pewny czy to aby na pewno są ludzie. Mówimy bowiem o 180km w często bardzo trudnym terenie, gdzie przewyższenia łącznie liczą kilkanaście tysięcy metrów! Normalnemu człowiekowi zajmuje to 14-15 dni.

Tyle czasu nie mamy, decydujemy się więc przejść połowę, część północną, piękniejszą i trudniejszą. Najbardziej spektakularny odcinek, nazywany poetycko „Cirque de la Solitude”, czyli 300m wspinaczki zabezpieczonej łańcuchami, jest znacznie łatwiejszy niż Orla Perć. Dlaczego zatem to nie Tatrom przypada zaszczyt pierwszeństwa w trudnościach? Pomijając już ignorancję zachodnich Europejczyków (typowy small-talk w schronisku zaczyna się od pytania „czy macie w Polsce góry?”) wydaje się, że sęk tkwi w długości trekkingu. W jedzenie można zaopatrzyć się jedynie w drogich schroniskach, co oznacza konieczność noszenia kilkunastokilogramowego plecaka.

Nocleg w takim przybytku kosztuje w sezonie 13 eur/os lub 10eur za namiot + 7 eur/os. Biwaki poza trasą – zakazane. Październik wydaje się idealnym czasem na wycieczkę – pogoda wciąż jest piękna, a noclegownie pustoszeją. Dosłownie. Znaczy to tyle, że opuszają je ich opiekunowie, zostawiając otwarte drzwi. Za dach nad głową nie zapłacimy zatem ani centa, ale nie kupimy też żadnego prowiantu.

Znaczna część tych budowli to prymitywne chatki, które w porównaniu do polskich schronisk wypadają jak trabant przy mercedesie. Co gorsza, materace są gęsto zamieszkane przez wszy lub inne gryzące robactwo, o czym boleśnie przekonał się niżej podpisany. Po dwóch bezsennych, swędzących nocach przesiadłem się do namiotu. A miała być elegancja-Francja.

GR20 to mozolne maszerowanie w górę i w dół, często jednego dnia wspinamy się 1000 metrów tylko po to, by po pokonaniu przełęczy pójść kilometr w dół. Trasa jest świetnie oznakowana miłymi dla polskiego oka, biało czerwonymi barwami. Trochę szkoda, że drogi na szczyty są nieoznakowane, co czyni je co najwyżej celami fakultatywnymi dla bardzo doświadczonych turystów. Mimo to nie można narzekać na brak pięknych widoków – praktycznie cały czas idziemy w otoczeniu potężnych ścian, często wystawieni na dużą ekspozycję. Szlak jest zresztą bardzo zróżnicowany – są górskie jeziora, lasy, wodospady, połoniny, szerokie płaskowyże i romantyczne zagajniki. W nocy droga mleczna oszałamia miriadami gwiazd, kręcącymi się z wolna ponad nami w nieskończonej ciszy.

Po około 90 kilometrach nogi bolą coraz bardziej, kończy się jedzenie, a przede wszystkim czas. Mimo sporego doświadczenia w górach i niezłej kondycji w ciągu 8 dni udało nam się „przeskoczyć” zaledwie jedno schronisko, czyli zyskać dodatkowy dzień. Niewiele, zwłaszcza w zestawieniu z wielkimi planami, które snuliśmy przed wyjazdem.

Czy GR20 to najtrudniejszy szlak w Europie? Najpiękniejszy? Wątpię. Ale z pewnością to punkt obowiązkowy na liście każdego miłośnika gór. Poza sezonem to stosunkowo tania wycieczka, która da każdemu wiele satysfakcji i mocnych wrażeń.

Tekst ukazał się pierwotnie na portalu Wirtualna Polska, a galeria zdjeć jest dostępna na portalu Peron4.

No Comments

Post A Comment