fbpx

Bikepacking – z czym to się je?

Absolutnie najczęstszymi pytaniami, jakie dostaję po pokazach, są te o sprzęt.
Mogę sobie mówić, że to nie sprzęt, a głowa są ważne, ale ludzie i tak będą się na nim koncentrować. Pozwólcie więc, że zanim przejdę do konkretów, powtórzę – wyposażenie ma znaczenie drugorzędne, zarówno jeśli chodzi o aparaty, rowery, czy sakwy. Pierwszorzędne znaczenie ma sprzęt w górach, bo od niego zależy wasze życie. W wycieczkach rowerowych możecie się co najwyżej mniej lub bardziej zmęczyć, mniej lub bardziej wkurzyć, że jest wam niewygodnie, albo z czegoś się źle korzysta 🙂

Szczyt wyprawowej improwizacji i głupich min, czyli wycieczka do Mongolii w 2008. Rower kupiony w Irkucku, ale sakw w tym mieście nie mieli.

Na początek rowery. Mówiłem już, że sprzęt nie jest ważny? To dla potwierdzenia moich słów zobaczcie, kto wygrał tegoroczny wyścig Tour Divide (czyli szlakiem GDMBR) w kategorii kobiet. To, co my przejechaliśmy w 54 dni (mniej więcej o 16 dni szybciej niż przeciętny czas na trasie) Alexanderze Houchin zajęło… 18 dni.
Na rowerze bez przerzutek. W butach górskich.
Pozostawię to bez komentarza.
(Ale Was zachęcam do komentowania!)

Gdyby Lenin żył, wybrałby bikepacking. Krasnojarsk 2018.

Kasia jechała na kupionym w promocji, najniższym modelu Marina – San Rafael DS1. Na takim samym rowerze przejechałem Ałtaj, ale w ubiegłym roku zainwestowałem wreszcie w coś z odrobinę wyższej półki – Marin Pine Mountain. Sprzedawany z kołami 27,5” daje super możliwości do zabawy w terenie. Ja zmieniłem sobie koła na 29”, z dynamem w przedniej piaście. Mam teraz super uniwersalny rower na wszystkie okazje (poza downhillem oczywiście). Do tego zamontowałem rogi na kierownicę, bo pozwalają mi mieć bardziej wyprostowaną postawę, a dla kogoś ze złamanym kręgosłupem to bardzo ważne. Do tego siodełko Brooksa. Wygrałem je kupę lat temu na jakimś festiwalu i długo przeleżało w szafie, bo na tak absurdalnie drogiej rzeczy aż dziwnie jeździć. Po czym założyłem sobie na Ałtaj i okazało się, że jednak opinie znakomitej większości długodystansowych rowerzystów nie wzięły się znikąd. Pożyczyłem tacie i nie chciał oddać 🙂

Nie ma lekko – Bajkał 2013 to szczyt ciężkości. Ciągnę tu przyczepkę extrawheel, polskiej produkcji. Fajna rzecz, ale lepiej odejmować, niż dodawać akcesoria.

Przejdźmy do bikepackingowego sedna, czyli sakw. Jeżeli chodzi o tradycyjne, duże sakwy na bagażnik to odpowiedź jest prosta – Crosso. Dobre i polskie. Niestety, z sakwami bikepackingowymi jest dużo trudniej. Z polskich produktów mam tylko Triglav – packman z kieszeniami, absolutnie fantastyczne trzymadło na przednią sakwę, którą może być wszystko, np. namiot. ja wożę z przodu sakwę Alpkita, choć kupiłem ją przed Triglavem, przede wszystkim ze względu na dużą pojemność (20l). Dziś wolałbym raczej jakiś prostszy, a lżejszy wór, bo do packmana można podpiąć wszystko. Kasia ma z przodu Ortlieba. Produkt fantastyczny, ale za mała jak na długie wyprawy pojemność (15l), plus ciężko się zdejmuje i zakłada (ciężko to znaczy jakąś małą minutkę, a packmana się odpina w 20s, teraz przemnóżcie min. 80s oszczędności każdego dnia przez 2 miesiące wyprawy). Pod siodło Kasia ma również Ortlieba, który działa świetnie, ale tylko ze sprzedawaną oddzielnie taśmą, moim zdaniem absolutnie niezbędną i wkurza mnie producent, który każe za to dopłacać.

Mój rower, USA 2019

Dlatego ja wybrałem Topeaka, który jest duży (15l) i ma w środku praktyczny nieprzemakalny wór. Są dwa ale: ortlieb jest w 100% nieprzemakalny, topeak niby też, ale wór będzie wilgotny i ta wilgoć troszkę (tylko troszkę!) może przejść na ciuchy. Inna sprawa, że wór można wyjąć razem ze wszystkim, a to mega praktyczne na biwaku. Gorszym mankamentem jest to, że po wyjeździe na Ałtaj ostro naderwały mi się paski które podczepiam pod siodło. Teoretycznie to powinno dyskwalifikować tą sakwę, ale bardzo ją polubiłem, znalazłem za jakieś 200zł w promocji i kupiłem nową 😛 Żeby sakwa była stabilna na najgorszych wertepach dokupiłem do tego kolejne akcesorium alpkita, coś w rodzaju stelażu podtrzymującego sakwę od góry. Tylko proszę mi nie pisać, że to każdy Wiesiek może zrobić u siebie w piwnicy, zamiast płacić 20 funtów. Ja wolę płacić. Dodatkowo, taki stelaż był dla mnie super ważny, by leżała sobie na nim stabilnie torba biodrowa, w której trzymałem sprzęt foto. Dzięki temu plecy były odciążone, a aparat zawsze w zasięgu ręki (i tak za wolny byłem na niedźwiedzia, ale na lecące ptaszydła już zdążałem wyciągać). Aparat to bezlusterkowy Olympus, co pozwoliło zaoszczędzić sporo wagi.

USA 2019

Pod ramę mieliśmy torby Gianta, kupione w sklepie, bo chcieliśmy je dopasować do ramy. Jestem leniem, nie chciało mi się mierzyć ramy, bo to matematyka, a matematyki nie cierpię. W sklepach mają najwyraźniej tylko Gianty, więc to kupiliśmy. I to jedyna część ekwipunku, która się nie sprawdziła, bo w sakwach poszły zamki. Nie podaję linku, bo nie polecam. Radzę raczej napisać do Triglava, a zrobi wam sakwę pod wymiar 🙂 Sakwy małe na widelec kierownicy to pomysł od zaprzyjaźnionego sklepu biekapckers.com.pl: Gorilla Cage + Adapter + worki. Nie jest to może najtańsze rozwiązanie, ale według mnie absolutnie bombowe. Polecam, mimo iż jedno mocowanie worka pękło po drodze. Trzeba przyznać, że Kasia wydatnie mu w tym pomogła. U mnie przez 6000km po wertepach nie pękło nic.
Oprócz powyższych, drogich sakw miałem jeszcze swoją ukochaną, starą sakwę trójkątną na ramę, w której trzymam wszystkie artykuły pierwszej potrzeby. Ma 14 lat i uparcie nie chce się rozpaść, choć cały czas obiecuję sobie, że ją wyrzucę po kolejnej ekskursji. Kosztowała pewnie jakieś 40 zł.

Bajkał 2013, wciąż ta sama, trójkątna sakwa na ramę

UWAGA!
Jeżeli nie odpowiedziałem na jakieś Wasze pytania, wątpliwości czy bolączki, to piszcie w komentarzach, śmiało 🙂 Wpis się podobał? Napisz w komentarzu, będzie mi się chciało pisać dalej. A za udostępnienie postu to już byłbym najwdzięczniejszy na świecie. A jeśli się nie podobał, to też napisz, dlaczego?

UWAGA 2!
To nie jest wpis sponsorowany, linki do produktów zamieściłem, żeby było Wam wygodniej. Lubię się z Crosso, Triglavem i sklepem Bikepackers, ale nie mam z tych linków ani złotówki.

Nie mam zamiaru wracać do tradycyjnych sakw, między innymi dlatego, że bikepackingowo mogę robić m. in. takie rzeczy. To wprawdzie siódmy bród tego dnia, więc nie jest przyjemnie, ale chociaż na zdjęciu wygląda dobrze. Ałtaj 2018.
5 komentarzy
  • Michał
    Posted at 02:34h, 27 lutego Odpowiedz

    Siodełko Brooksa wygrałeś na Wrocławskich Spotkaniach Podróżników Rowerowych za prezentację o Bajkałem właśnie 😉 Ciekawe czy ten festiwal będzie się jeszcze jakoś miał, czy już zgasili światło.

    Wrócę tu na pewno gdy my będziemy się przesiadać na bikepacking. Obecnie jedziemy w najcięższym możliwym stylu i dużo w górach musimy popchąć, a możnaby jechać 😉 Tylko musimy oddzielnie jeździć na rowery i trekking…

    • Kuba
      Posted at 13:52h, 27 lutego Odpowiedz

      A no włąśnie, we Wrocławiu. NIe miałem później przyjemności.
      Ostatni raz ze zwykłymi sakwami przedzierałem się przez porośnięty jakimiś krzaczorami kanion w Jordanii i to była mordęga, trzeba je było zdejmować, przenosić oddzielnie, pod górę nie dawało się tego wepchać… te problemy zniknęły zupełnie odkąd się przesiadłem na lekko 🙂

  • Michał
    Posted at 15:38h, 18 stycznia Odpowiedz

    Tak jak obiecałem wracam 😉 Rozpisuję specyfikację roweru.

    Chciałbym się zapytać czy odczułeś dużą różnicę „na plus” w zmianie koła 27,5″ na 29″? Przy moim wzroście (193 cm) w zasadzie nie powinienem rozważać mniejszego koła, ale posiadam ramę Surly Ogre XL 2018 i tam w papierach jest następujący zapis:

    Tire clearance: 29 x 2.5˝ and 27.5 x 3.0˝

    Zacząłem kombinować czy nie lepiej mieć szerszą oponę np. 2.8 tubeless, a w praktyce taki balon sprawi, że koło się niewiele zmniejszy w obwodzie, choć może źle myślę? Ten rower nie ma amortyzacji, ale nie wiem ile poszerzenie o 0,2-0,3 da mi komfortu. W Perspektywie chciałem wrócić na tym rowerze do Ameryki Południowej 😉 Ale wiadomo jak jest. Teraz będę ćwiczył głównie lasy na Śląsku, a potem góry (Sądecki, Niski) może coś w Europie 😉

    Czy dodatkowo możesz pochwalić się:

    1. Jakie masz opony i obręcze w swoim rowerze?
    2. Jaką masz konfigurację napędu i czy sprawdził się na dotychczasowych trasach?

    Pozdrawiam serdecznie

    • Kuba
      Posted at 19:07h, 18 stycznia Odpowiedz

      łojezu, z technicznymi pytanimi mam ten problem, że ja się średnio znam na technice i sprzęcie, a jak czegoś nie wiem to pytam mądrzejszych… co do konfiguracji napędu to jest dokładnie taka jak w katalogu, https://www.marinbikes.com/pl/bikes/2018-pine-mountain-1. Jest 11 przełożeń i jedna zębatka z przodu. Miałem wątpliwości czy nie będzie mi brakować biegów. O dziwo, nie. O ile gdy jeżdżę bez bagażu, to przydałoby mi się jeszcze parę by jechać szybciej, to przy dociążeniu sakwami jest idealnie. Doceniam spadek wagi, zmniejszenie rzeczy które mogą się zepsuć i ogólnej pięknej prostoty takiego rozwiązania.
      Co do różnicy „na plus” po zmianie koła, nie do końca wiem co masz na myśli. Ja chciałem właśnie trochę węższych opon, żeby lepiej jechało się na mieszanej nawierzchni i szutrach. 27,5 moim zdaniem lepsze jest na techniczne zabawy na singlach, albo jakiejś naprawdę offowej zabawy w lasach. Myślałem że będę zmieniał w Polsce na single na 27,5 grubaska, ale nie czuję takiej potrzeby.
      Amortyzacja fajna rzecz 🙂 Nie umiem ocenić, na ile dodanie 0,2 doda komfortu, myślę, że niewiele, no generalnie na długie dystanse moim zdaniem lepsza cieńsza opona, większe koło i amortyzacja, a na krótkie, to juz co lubi. Bajkał jechałem na oponach 175mm i sztywnym widelcu. I co, można? Można. Ale jakbym miał jechać jeszcze raz, to wziąłbym fatbajka. A jak już jest te 4 cale grubości opony, to inna amortyzacja już naprawdę niepotrzebna 🙂
      Nie wiem, pomogłem choć trochę?

      Acha, a jakie obręcze to musisz mi przypomnieć, żebym sprawdził, bo nie mam teraz roweru przy sobie, a to kolega zaplatał.

      • Michał
        Posted at 15:20h, 24 stycznia Odpowiedz

        Bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź. Ja też nie znam sie na technikaliach i dlatego pytam Ciebie. Od razu zaznaczę, że bardzo pomogłeś.

        Jeśli sprzęt sprawdził się w warunkach, które jestem w stanie sobie wyobrazić to nie chcę szukać odpowiedzi o wyższości jednego rozwiązania nad drugim, ale właśnie skopiować i zaoszczędzić czas na cieszenie się tym.

        Teraz już wiem, że mogę skopiować konfigurację napędu, a przynajmniej rozmiary/zakres zębatek. Wybiorę też koła 29″, bo ten rower nie ma służyć do żadnych singli, bo amortyzacji po prostu nie ma. To prawda, że da się jeździć bez tej amortyzacji. W końcu zaliczyliśmy tak tysiące kilometrów po Andach i się udało. Teraz nie będę nagle wydziwiał, że taka rama jest zła 😀

        Przypomnę się w sprawie obręczy i rozmiaru opony. Czy zdecydowałeś się na tubeless czy jednak normalnie z dętką?

        Pamiętasz jeszcze jaki jest model tej piasty z dynamem?

        P.S. To jest naprawdę niesamowite, ale wiekszość dostępnych przegladarek na moich urządzeniach nie wyświetla tych 2 nowych komentarzy… Nie wiem o co chodzi, a bardzo mnie to ciekawi 😉

Post A Comment